logo stowarzyszenia kalkulator lacznikow ikonka
warto wiedzieć
by robić
lepiej
2014-09-26
Skutków błędów można uniknąć

W wielu wypadkach, wykonywanie jakichkolwiek prac, nierozerwalnie wiąże się z ryzykiem wystąpienia błędu i zasadniczo nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież zgodnie ze znanym przysłowiem „mylić się jest rzeczą ludzką". Problem jednak nie w tym, iż popełniamy błędy, lecz w tym, że nawet powtarzane wielokrotnie często niczego nas nie uczą. Dopiero takie zachowanie jest naprawdę obarczone dużym ryzykiem - w ten sposób zupełnie rezygnujemy z perspektywicznego myślenia o dalszym funkcjonowaniu wykonanego ocieplenia budynku. A co za tym idzie o ryzykach….

Czy zatem możliwe jest sporządzenie listy rankingowej popełnianych błędów, miarą których, byłby mniejszy lub większy ich wpływ na użytkowanie ocieplonego obiektu ? Spróbujmy!
W trakcie prowadzenia robót ociepleniowych, błędy pojawiają się praktycznie na każdym z etapów prac. Nierzadko są one następstwem nieprawidłowości, do jakich doszło już na etapie wstępnym czyli projektowania i choć są one w mniejszym lub większym stopniu powiązane z wykonawstwem, pomińmy je, jako te, które nie są wynikiem decyzji podjętych samodzielnie przez wykonawcę bezpośrednio na placu budowy. Poza jednym - zasadniczym wyjątkiem, kiedy to zaprojektowany, posiadający nazwę własną system/układ ociepleniowy zostaje przez wykonawcę zastąpiony tzw. składakiem czyli zestawem różnych materiałów pochodzących od odmiennych producentów.

W tym przypadku w żadnej mierze nie ma mowy o błędzie - jest to bowiem w pełni przemyślane i przekalkulowane działanie mające na celu jedynie korzyści finansowe. Rzetelność wykonawcza w tym przypadku odstawiona jest na bok a inwestor, chcąc nie chcąc narażony na „niespodzianki". I to niekoniecznie odległe w czasie.

Ogólnie przyjęty dodatni zakres temperatur 50C-250C (min. 80C dla produktów silikatowych) dla tego typu prac, nie wyklucza ich prowadzenia w temperaturach minimalnie odmiennych - ale tylko jeśli zapewniona jest ochrona ocieplanej elewacji przewidzianymi do tego celu kurtynami dzięki którym można podnieść, ewentualnie obniżyć panującą aktualnie temperaturę, czy to w okresie późno-jesiennych chłodów czy też w pełni upalnego lata.
Jak przy większości robót budowlanych, niezmiernie istotnym etapem jest właściwe przygotowanie podłoża. I tutaj nie może być mowy o jakichkolwiek rozwiązaniach kompromisowych. Niestarannie przygotowane podłoże „zrewanżuje się" bardzo szybko - choćby osłabieniem przyczepności nawet najlepszych jakościowo zapraw klejowych, a tym samym całego systemu ociepleniowego. Więc- albo prace te zostaną wykonane ze 100% starannością, albo w przyszłości poniesiemy konsekwencje braku uważności.
W przypadku niewielkich nierówności powierzchni można wyrównać je systemową zaprawą klejową. Zabieg taki na pewno zwiększy jej zużycie , ale bywa konieczny. Warstwa wyrównująca nie powinna być grubsza niż 1 - 2 cm.
Choć przed przyklejaniem płyt termoizolacyjnych dopuszczalne jest (choć mało zasadne) pominięcie zamocowania listwy startowej/cokołowej, sytuacja taka wymaga pomyślenia o alternatywnym zabezpieczeniu. Dolna strona materiału izolacyjnego powinna być w takim przypadku bezwzględnie wykończona co najmniej klejem z zatopioną w nim siatką. Nieosłonięta i niezabezpieczona izolacja (fot.1 ) narażona będzie na uszkodzenia spowodowane przez gryzonie lub owady.

FOT 1

W przypadku mocowania płyt termoizolacyjnych do podłoża - zaprawa klejowa powinna być nanoszona na ich powierzchnię metodą obwodowo-punktową. Ilość i wielkość tzw. „placków" na płycie oraz grubość i szerokość zaprawy klejowej na jej obrzeżach od dawna stanowi element dyskusji specjalistów. Co do jednego panuje jednak powszechna zgoda - naniesiona zaprawa powinna stanowić ok. 40% efektywnej powierzchni płyty mocowanej do podłoża. Nie ma również praktycznej alternatywy dla metody obwodowo-punktowej, ponieważ tylko taki sposób mocowania gwarantuje - po wcześniejszym sprawdzeniu nośności podłoża - właściwą przyczepność ocieplenia.
Niestosowanie się do tych zaleceń, często sprowadzające się np. do klejenia wyłącznie na placki, powoduje skutki widoczne na zdjęciach poniżej tj. odrywanie się ocieplenia od ścian i w konsekwencji jego spadanie ( fot. 2 ). Natomiast wj razie pożaru przyczynia się do szybkiego rozprzestrzenianie ognia, tworząc pod ociepleniem swoisty „komin" zasysający języki ognia i przenosząc je na sąsiednie kondygnacje (fot. 3).

FOT 2

FOT 3

Paradoksalnie, wydawać się może, iż rynek oczekuje od systemodawców dostarczania nie wysokiej jakości kleju do mocowania termoizolacji ale tańszej, a tym samym gorszej „wersji", zapominając o tym, iż jeden metr kwadratowy ocieplenia waży całkiem sporo, a w większości przypadków, wszelkie obciążenia działające na układ ociepleniowy przenoszone są na materiał ścienny poprzez zaprawę/masę klejową. Ewentualne łączniki mechaniczne ( kołki/dyble ) stanowią jedynie dodatkowy element mocujący, przeciwdziałający ssaniu wiatru. Innymi słowy to właśnie klej stanowi o trwałej spójności ocieplenia z konstrukcją nośną obiektu, toteż decyzję o jego wyborze należy każdorazowo bardzo dokładnie rozważyć. Dlaczego w takim razie tak nieroztropnie postępujemy ? Odpowiedź jest banalnie prosta - nie przywiązujemy wagi do tego co za chwilę / za godzinę / za dzień stracimy z oczu, a nasze spojrzenia „wyostrzamy" tylko i wyłącznie na te elementy, których widoku nic nie przysłoni i z tego to właśnie powodu koncentrujemy się głównie na wyglądzie warstw wykończeniowych.
Zazwyczaj odbiory końcowe odbywają się komisyjnie i to wieloosobowo, a kontrole międzyoperacyjne nieco inaczej. Czy zatem stosowanie tanich i niesystemowych klejów do mocowania płyt termoizolacyjnych bądź też ich jakościową i cenowo „jednokierunkową" zamianę uznać należy za błąd - chyba nie ma wątpliwości, że tak
i to za bardzo poważny, plasujący go z pewnością na czele rankingu. Jest zatem oczywiste, iż w tym przypadku żadnych kompromisów być również nie powinno; znaczenie ma nie tylko sposób mocowania płyt, ale również jakość zastosowanego produktu.
Poszczególne płyty termoizolacyjne należy mocować w sposób zapewniający wzajemne szczelne stykanie się ich krawędzi. W przypadku niewłaściwie przeprowadzonej operacji, a więc popełnienia błędu i pojawienia się szpar pomiędzy płytami należy wypełnić je paskami tego samego materiału izolacyjnego. Wypełnianie powstałych szczelin zaprawą klejową ( fot. 4 ) jest niedopuszczalne i błędne z punktu widzenia techniczno-użytkowego, albowiem po pierwsze - przyczyniają się wówczas do powstawania mostków termicznych, po drugie zaś - obniżona zostaje estetyka elewacji budynku z powodu widocznych ( głównie w okresie grzewczym ) śladów/miejsc łączenia płyt termoizolacyjnych, mających bezpośredni związek ze wspomnianymi mostkami termicznymi.

FOT 4

I tak dochodzimy do jednego z najistotniejszych etapów prac ociepleniowych, mianowicie do wykonania warstwy zbrojącej.
Zanim zainstalujemy ją na całej powierzchni, dodatkowym, diagonalnym zbrojeniem zabezpieczyć trzeba wszystkie otwory okienne i drzwiowe oraz narożniki. Wykonuje się je przy pomocy ukośnych pasów siatki z włókna szklanego, z reguły o wymiarach 35 x 25 cm. Jeśli to dodatkowe zbrojenie miejscowe zostanie wykonane z zastosowaniem pasm siatki o nieco mniejszych wymiarach np. 30 x 20 cm ( fot. 5 ), można to potraktować jako pewne odstępstwo od zaleceń,ale nie w kategoriach błędu, bowiem takie - choć nieco mniejsze - wymiary siatki również spełnią swoje zadanie. Podobnie się rzecz ma w przypadku wykonania zasadniczej warstwy zbrojącej z zastosowaniem elewacyjnej siatki z włókna szklanego. Zaleca się, aby jej pasy zatapiane były w zaprawie klejowej na min. 10 cm zakładkę. Jeśli jednak zakładka ta będzie mniejsza od wspomnianych 10 cm - o kilka milimetrów bądź nawet o jeden centymetr, to fakt ten również nie wpłynie na zrealizowanie postawionego przed tym elementem zadania. Można zatem przyjąć, iż różnica ta mieści się w granicach tolerancji i nie stanowi jakiegoś kolosalnego błędu, będącego podstawą do zakwestionowania poprawności wykonania zbrojenia.

FOT 5

Czasem jednak, mimo iż do wykonania tej warstwy stosowana jest i siatka i zaprawa klejowa, nie można jej nazwać zbrojącą.
To tzw. zbrojenie „na sucho" ( fot. 6 ), polegające na oparciu siatki na płytach termoizolacyjnych i przykrycie jej, a w zasadzie „zapaćkanie" klejem. Taki sposób wykonania to strata czasu, wysiłku a ostatecznie także pieniędzy. Przyczyna jest prosta - obydwa produkty występują niejako „obok siebie" nie tworząc tego, do czego są przeznaczone, czyli wspólnej warstwy zbrojonej, odpowiedzialnej przede wszystkim za trwałość ocieplenia.

Tak przeprowadzona operacja jest nie tylko bardzo dużym błędem świadczącym o niskich kwalifikacjach wykonujących ją osób, ale z całą pewnością jest też „gwarancją" szybkich i kosztownych prac naprawczych. Przede wszystkim jest to poważny błąd wykonawczy, ponieważ właściwe wykonanie warstwy zbrojącej polega na zatopieniu siatki z włókna szklanego w uprzednio naniesionej warstwie zaprawy szpachlowej i zatarciu w taki sposób, aby jej oczka nie były widoczne. Zlekceważenie tych zaleceń, odwróci się błyskawicznie przeciwko wykonawcy, toteż staranność wykonania warstwy zbrojącej ma znaczenie niebagatelne.
Zrozumiałym jest, iż w przypadku rozpoczęcia robót elewacyjnych - szczególnie przy dużych obiektach - jednorazowe zaopatrzenie ( lub zmagazynowanie) materiałów na cały okres trwania inwestycji jest z przyczyn obiektywnych praktycznie niemożliwe. Niemniej jednak, przystępując do wykonywania wierzchnich warstw wykończeniowych w postaci wypraw tynkarskich bądź elewacyjnych powłok malarskich, należy tak rozplanować prace, aby zabezpieczyć materiał w ilości pozwalającej na zakończenie robót przynajmniej na jednej ścianie budynku.
W przeciwnym razie, nie można wykluczyć pojawienia się na elewacji mniej lub bardziej widocznych różnic kolorystycznych, spowodowanych zastosowaniem materiałów pochodzących z różnych partii produkcyjnych ( fot. 7 ).

FOT 7

Taki błąd - choć z całą pewnością nie wpływa na pogorszenie funkcjonowania obiektu, pociąga za sobą dodatkowe, nieprzewidziane i niepotrzebne koszty. Choćby tytułem ujednolicenia kolorystycznego elewacji. Przy zachowaniu przezorności naprawy takie nie były potrzebne...
Jak widać na podstawie opisanych przykładów, istota popełnianych w trakcie prowadzenia prac ociepleniowych błędów wykonawczych jest dosyć zróżnicowana.
Jedne - z uwagi na ich tzw. „ciężar gatunkowy" - będą mieć bezpośredni wpływ na funkcjonowanie ocieplonego obiektu. A w przypadku ich zignorowania, znacznie przyczynią się do renowacji budynku w nadprogramowym, przyspieszonym terminie, co oznacza iż mogą być remontowane jako praktycznie budynki nowe.
Inne zaś, choć rzeczywiście są pewnym odstępstwem od zaleceń ujętych m.in. w dostępnych wytycznych ociepleń - nie mają wpływu na właściwości techniczno-użytkowe obiektu, w niczym ich nie zmieniają, ani też nie pogarszają, a wykonane prace choć mogą wydawać się mało perfekcyjne, nie powinny budzić zastrzeżeń i mogą zostać zaakceptowane.
Pozostałe, generują tylko niepożądane koszty związane wyłącznie z estetyką elewacji i choć nie należy ich bagatelizować, ich korekta jest w miarę łatwa i nie prowadzi do ingerencji we wszystkie warstwy ocieplenia.

Podsumowując:
reagujmy energiczne tam, gdzie zachodzi ku temu konieczność (np. w przypadku mocowanie wełny lamelowej łącznikami bez dodatkowych kołnierzy dociskowych), ale bądźmy nieco tolerancyjni w sytuacjach, w których niewielkie odstępstwa nie mają znaczenia (np. drobne ucięcie z szerokości zakładki siatki ). Wykazujmy się elastycznością, nie przekraczając naturalnie granic zdrowego rozsądku, którym w wielu wypadkach winniśmy się jednak kierować.
Artykuł ten, choć nie dotyka wszystkich zagadnień związanych z błędami popełnianymi przy wykonywaniu ociepleń, sygnalizuje, że choć Stowarzyszenie jest zdecydowanym orędownikiem idealnego wykonywania prac, to dopuszcza jednak pewne, oczywiście niewielkie odchylenia od ogólnych założeń, pod warunkiem pełnego ich rozeznania i upewnienia się, iż nie spowodują one w przyszłości usterek mających wpływ na właściwe funkcjonowanie ocieplenia.

Jako Stowarzyszenie producentów branży ociepleń, nie popieramy odstępstw od poprawności wykonawstwa. Niepokoi jednak fakt, iż często odbiór poszczególnych etapów prac zatrzymują nie prawdziwe uchybienia, a niewielkie jeśli nie minimalne odchyłki, które nie mają praktycznie żadnego wpływu na efekt końcowy. Inny przecież wymiar ma pomniejszenie grubości warstwy zbrojonej o jeden milimetr, a inny w przypadku zakładki siatki zbrojącej, gdzie nawet jej pomniejszenie o kilka czy nawet o dziesięć milimetrów, nie wpłynie negatywnie na funkcjonowania i trwałość ocieplenia.
Przy ocenie sytuacji, warto mieć także na uwadze rozgraniczenie błędów zamierzonych od tych popełnionych przypadkowo oraz uważne i sumienne kontrolowanie poszczególnych etapów prac w sposób umożliwiający korygowanie usterek na bieżąco, mając nade wszystko na uwadze wieloletnie zadowolenie inwestora i użytkownika ocieplonego obiektu.
Tematem artykułu miało być przedstawienie rankingu błędów wykonawczych, sporządzenie hierarchii ich ważności tj. poczynając od mało istotnych, a kończąc na bardzo poważnych, bądź też w kolejności odwrotnej. W miarę jego powstawania jasnym stawało się, iż podobnego rankingu stwarzać się nie powinno, gdyż byłby on w pewnym sensie przyzwoleniem na popełnianie tych mniej „szkodliwych" i z biegiem czasu marginesy tolerancji ulegałyby zapewne poszerzaniu..
Poza treścią zawartą w wytycznych i instrukcjach, podejście do popełnianych błędów winno mieć wynikający z doświadczenia - również charakter zdroworozsądkowy.


Sławomir Cichoński - Stowarzyszenie na Rzecz Systemów Ociepleń